środa, 19 marca 2014

Amerykańska batalia o znakowanie produktów GMO

Przemysł spożywczy apeluje do kongresu o ogólnokrajowe regulacje z zakresu obowiązkowego znakowania żywności modyfikowanej genetycznie.

Jednym z powodów do radości dla aktywistów i aktywistek domagających się zrównoważonego systemu produkcji żywności np. oddolnego ruchu Food Democracy Now, jest decyzja Cheerios o rezygnacji ze składników modyfikowanych genetycznie.
Deklaracja General Mills, czyli producenta tych popularnych płatków śniadaniowych, jest pewnym postępem, jeśli uwzględnić  ogólnokrajowe zaostrzenie walki o GMO oraz fakt, że giganci przemysłu spożywczego zwyczajowo sprzeciwiali się obowiązkowemu znakowaniu genetycznie modyfikowanej żywności. Stowarzyszenie Producentów Żywności (GMA) lobbuje za dobrowolnym znakowaniem unieważniającym stanowe przepisy, udaremniając tym samym sukcesy organizacji konsumenckich na poziomie lokalnym. Najbardziej zaciekłe starcia o GMO następowały dotychczas poza Waszyngtonem. Stany Maine  i  Connecticut w zeszłym roku wprowadziły takie znakowanie żywności. Podobne rozwiązania rozważa kolejnych 26 stanów. Branża spożywcza wydała już 70 milionów dolarów, by zablokować stosowne inicjatywy w Kalifornii i stanie Waszyngton.

Około 90% roślin przemysłowych w krajowych dostawach żywności jest modyfikowanych genetycznie, w tym soja, buraki cukrowe, kukurydza pastewna. Koncerny sprzeciwiają się etykietom obawiając się, że zamiast pełnić funkcję informacyjną, wzbudzą wśród konsumentów podejrzenia co do bezpieczeństwa żywności.
Skąd zatem decyzja General Mills o zmianie receptury Cheerios? Zacznijmy od tego, że nie wymagała daleko idących reform. Główny składnik płatków – owies – nie jest modyfikowany genetycznie, więc wystarczyło przerzucić się na niemodyfikowaną skrobię kukurydzianą i cukier. Chodzi o zwykły zabieg marketingowy, szczególnie, że zmiana nie obejmuje innych wersji smakowych  jak np. Honey Nut Cheerios.  Firma liczy na przyciągnięcie konsumentów i konsumentek, z których 90% popiera etykietowanie produktów, mimo tego, że Agencja Żywności i Leków (ang. Food and Drug Administration, w skrócie FDA) uznała GMO za bezpieczne dla spożycia.
Wiosną 2013 roku sieć supermarketów Whole Foods Market ogłosiła, że w ciągu 5 lat wszystkie produkty modyfikowane genetycznie dostępne w  amerykańskich i kanadyjskich sklepach będą odpowiednio oznaczone.  Chipotle Mexican Grill pracuje nad wycofaniem GMO z menu, a Ben and Jerry's opowiadający się za obowiązkiem etykietowania w stanie Waszyngton planuje już w przyszłym roku wytwarzać lody wolne od GMO.  
Choć “metamorfoza” Cheerios jest kosmetyczna, przypomina o władzy konsumenckiej i rosnącej sile ruchów oddolnych domagających się demokracji żywnościowej. 
Bardziej zauważalna i znacząca rewolucja zachodzi z kolei pośród sieci sprzedających produkty spożywcze – Stowarzyszenia Konsumentów Żywności Ekologicznej  Organic Consumers Association wybrało złotą dwunastkę zasługującą na naśladowanie za akcje informacyjne i wprowadzanie alternatyw wolnych od GMO:
 Osoby zatrudnione w supermarkecie sprawdzają wszystkie produkty pod kątem obecności GMO zanim trafią na półki, co jest o tyle ważne, że większość  produktów nie ma stosownych etykiet. Duża część asortymentu posiada certyfikaty ekologiczne. Personel odwiedza gospodarstwa rolne, by zweryfikować stosowanie zrównoważonych metod produkcji.
Supermarket prowadzi politykę “Żadnych modyfikacji genetycznych”, o której informuje klientów i dostawców. Przed zakupem sprawdza produkty pod kątem obecności GMO.
Wspiera Non-GMO Project, organizację pozarządową chroniącą żywność przed użyciem składników modyfikowanych i prowadzącą akcje informacyjne wśród konsumentów. Sieć przeznaczyła 25 000 dolarów na rzecz Prop 37 – kalifornijskiej kampanii za wprowadzeniem czytelnych etykiet informujących o GMO.
Asortyment obejmuje jedynie produkty wolne od GMO. Poza tym sklep namawia dostawców do rezygnacji ze składników modyfikowanych genetycznie i przeprowadza weryfikację certyfikatów  żywności ekologicznej i niemodyfikowanej.  Sklep  przekazał 1o 000 dolarów na rzecz Prop 37
Od dwóch lat ten sklep ekologiczny nie przyjmuje modyfikowanych towarów oraz wymaga certyfikatów Non-GMO Project lub certyfikatów produkcji ekologicznej.  Supermarket zasilił Prop 37 kwotą 15 000 dolarów.
Pięcioosobowa kadra kontroluje i ocenia ryzyko występowania GMO w żywności.
Od czterech lat sklep stara się sprzedawać jedynie produkty ekologiczne. Towary spoza gospodarstw ekologicznych muszą uzyskać certyfikat Non-GMO Project.  The Natural Grocery Company także wsparł finansowo Prop 37.
Sklep opatruje etykietą każdy produkt podejrzewany o obecność GMO.
Kooperatywa wycofała ze sprzedaży produkty zawierające GMO. Ponadto zobowiązuje wytwórców żywności spoza gospodarstw ekologicznych do przedstawiania poświadczeń, że składniki są niemodyfikowane. 
Sundance Natural Foods określają siebie mianem “strażników” dostaw żywności przed zapędami korporacji, które obniżają jej jakość dla własnego zysku.
Sklep sprawdza, czy sprzedawana żywność jest wolna od GMO. Personel weryfikuje producentów, którzy nie posiadają stosownych certyfikatów Non-GMO Project.
Po przeprowadzaniu badań opinii publicznej sieć etykietuje wszystkie produkty ze składnikami modyfikowanymi genetycznie.

Na podstawie artykułu Laury Parker dla National Geographic (11.01.2014) oraz postu Michelle Schoffro Cook (13.03.2014)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz