niedziela, 6 kwietnia 2014

Uwaga na miód z pyłkiem GMO!

Eurodeputowani z Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności Parlamentu Europejskiego znaczącą większością głosów odrzucili 27 listopada 2013 roku raport Julie Girling, w którym uznanie pyłku za naturalny komponent miodu, a nie jego składnik oznaczałoby brak obowiązku znakowania miodu skażonego GMO. Nie utrzymano jednak poprawek potwierdzających opinię Komisji Rolnictwa, by w przypadku miodu usunąć obowiązek etykietowania dotyczący obecności modyfikacji genetycznych. Sprawozdawczyni Julie Girling z Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, odpowiedzialna za negocjacje z Komisją Europejską wypracowała daleko idący kompromis zakładający, że pyłek jako naturalna część miodu nie powinien być oznaczony, nawet jeśli pochodziłby z upraw genetycznie zmodyfikowanych. Pod wpływem silnego lobbingu importerów i dystrybutorów miodu Komisja Ochrony Środowiska Naturalnego przyjęła 19 marca br. niewielką przewagą (28-26-2) raport Girling wbrew swoim pierwotnym rekomendacjom z listopada 2013 roku. Zbliżające się kwietniowe głosowanie będzie zapewnie formalnym potwierdzeniem błędnej decyzji.

W efekcie na znaczeniu straci decyzja Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości z 2011 roku, że zgodnie z unijnym prawem informacja o pyłku GMO musi znaleźć się na opakowaniu, konsumenci i konsumentki zostaną pozbawieni wiedzy o ewentualnym skażeniu miodu, a pszczelarze, w przeciwieństwie do rolników, nie będą w stanie egzekwować działań, które zabezpieczą miód przed przypadkowym zanieczyszczeniem z okolicznych upraw modyfikowanych genetycznie. Co więcej, Unia Europejska importuje większość dostaw miodu z krajów trzecich, gdzie uprawia się rośliny GMO. Dwa główne kraje członkowskie UE produkujące miód – Hiszpania i Rumunia – uprawiają modyfikowaną kukurydzę, z pewnością więc miód z GMO wyląduje na półkach europejskich sklepów.

Źródło: http://gmo.greens-efa.eu/gmo-in-digest-12148.html



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz